Wywiad w ramach rezydencji artystycznej Katarzyny Dworaczyk „Przekonane_Przekonani”
Świat jest wspaniałym miejscem – z Katarzyną Dworaczyk rozmawia Danka Milewska.
Przyjechałam tu, żeby się ponownie przekonać, że świat jest wspaniałym miejscem. I naprawdę jest wzbogacające żyć z takim przekonaniem.
Danka Milewska: Odkąd trafiłaś do Bydgoszczy na rezydencję w Galerii Miejskiej bwa stwarzasz swoją obecnością takie sytuacje, w których ludzie odtwarzają to, co już było. W swojej twórczości zajmujesz się m.in. procesami pamiętania. Co jest charakterystycznego w tym, jak ludzie pamiętają, tu w Bydgoszczy?
Katarzyna Dworaczyk: To, co ja dostaję, to jest ich dzieciństwo i opowieści babć i dziadków. I to jest nie tylko bydgoskie. Pytanie „co pamiętasz?” być może łączy się mostem z historią, a historia łączy się automatycznie z dawnymi czasami, choć ja nie robię takich rozróżnień, że to ma być z czasów wojny, czy z Bydgoszczy powojennej. Z jakiegoś powodu ludzie zaczynają opowiadać historie dawniejsze, nie z wczoraj, nie sprzed roku. I takie są też opowieści na wystawie, z dzieciństwa i te przekazywane z pokolenia na pokolenia.
– Może są to historie, które chcą jakiegoś przeobrażenia?
– Nie wiem. Może być coś takiego w nas, że wydaje nam się, że opowiadamy historie atrakcyjne, a to jest nasze osobiste kryterium. Widzę prawidłowość, że im więcej opowiadamy, tym więcej sobie przypominamy. To tak działa. A z drugiej strony łączy się to z moim założeniem, że wszystko, co jest teraz, zaczyna się tam. To dzieciństwo w moim przekonaniu ma największy wpływ na to, jakimi teraz jesteśmy ludźmi, co myślimy, co mówimy i co robimy. Być może dlatego umysł od razu podsuwa nam historie z tych czasów.
– Czy już teraz możesz powiedzieć – po miesięcznym pobycie w Bydgoszczy – jak Ty pamiętasz Bydgoszcz?
– To, co tutaj usłyszałam, to były historie o relacjach, o pomocy, o wsparciu, o przyjaźni polsko-niemieckiej, o tym, jakie to było przenikające się miasto i ile ludzie o sobie wiedzieli. Dużo opowieści sąsiedzkich, a kto teraz wie, kto mieszka koło nas, jakie niesie historie. Myślę, że to też się pojawiło dlatego, że w pewnym sensie jest jakaś tęsknota za tą relacją, za tym wsparciem, poznaniem, wspólnotą. Mój obrazek-migawka, który wezmę ze sobą z Bydgoszczy to pani z latarką wieczorem na ulicy Cieszkowskiego. Jeszcze nie wiem, dlaczego, ale ten obraz mnie rozczulił i zrobił na mnie ogromne wrażenie. Była w tym jakaś dawność, może mam w sobie tęsknotę do tamtych czasów. Cały czas jest ze mną wspomnienie taksówkarza, który powiedział: pamiętam jak wyczesany na mokro biegłem rano do piekarni, bo tam taka czarnulka sprzedawała.
– Czy chcesz nas do czegoś przekonać?
– Nie, chcę tylko zainspirować do tego, żeby zobaczyć, z czego jesteśmy stworzeni. Ja zobaczyłam i wciąż odkrywam, z czego jestem stworzona, jakie modele życia, podejście do życia, do ludzi, do pracy, do działań, do dzieci, do mężczyzn, do kobiet dostałam, w co zostałam wyposażona. Wyrazem tego jest instalacja na foliach. Zebrane wspomnienia moje i mojej rodziny, które układają się w prawdy i powtarzalne schematy. Zachęcam, by stworzyć swoją „mitologię”. Na wystawie jest przestrzeń, by zapisać swoją historię, przysłowia, które niesiemy. Następnym krokiem jest wybranie do życia tego, co nam służy, co to życie wzbogaca i czyni szczęśliwymi nas i otoczenie. To, co przeżyliśmy, to nie jest wyrok na następną część życia. To od nas zależy, w co uwierzymy i jak będziemy żyć dalej. Do tego dochodzą przysłowia, porzekadła, określenia, w które jesteśmy ubierani, zanim jeszcze pojawiamy się na świecie. Rodząc się, od razu wchodzimy w przestrzeń znaczeń i tego, kim jesteśmy i co „powinniśmy” lub „nie powinniśmy” robić. Powiedzenia, prawdy, przekonania „przyklejają się” do nas i/lub sami je sobie „przyklejamy”. Na wystawie można przymierzyć bluzy z przekazami, które codziennie nam towarzyszą. Czy naprawdę chcemy ubierać siebie i innych w te przekazy? Może warto zrobić inwentaryzację tego, co mamy w szafie. Zostawić to, co pasuje do naszych czasów, co nam służy i jest oparte na szacunku i zaufaniu do drugiego człowieka i jego dobrych intencji.
– Jaka jest natura przekonań?
– Prawdy o świecie wyciągamy z tego, co nam się przytrafia i z tego, co mówi się w naszym otoczeniu. Potem może być ono wzmacniane i tworzy nasz rdzeń, bądź blaknie. To może być takie wydarzenie, że matka jedzie do miasta, żeby wyciągnąć wszystkie złote zęby, by je sprzedać i kupić jedzenie. Co ciekawe, osoba, która to opowiadała, prawdę o świecie wyciągnęła taką, że zawsze jest kreatywny sposób na to, żeby zdobyć pieniądze, a nie taką, że trzeba się poświęcić do granic możliwości, żeby utrzymać rodzinę, bo rodzina to trud i znój. Z jakiegoś powodu umysł tej małej dziewczynki wyciągnął prawdę/przekonanie, że zawsze jest sposób na kreatywne zdobywanie pieniędzy.
Katarzyna Dworaczyk – artystka wizualna, autorka filmów dokumentalnych oraz ilustrowanej książki pamiętania siebie Wszystko, co jest teraz, zaczęło się tam. W swojej twórczości korzysta z doświadczenia terapeutki i trenerki komunikacji. Interesuje ją temat tożsamości, przekonań oraz procesy pamiętania. Uwielbia znajdować prawdy i przekonania o życiu, świecie, relacjach w przekazywanych opowieściach oraz ludowych przyśpiewkach.
Danka Milewska – kuratorka wystawy „Przekonane_Przekonani. Portret pamięciowy Bydgoszczy” w ramach rezydencji artystycznej Katarzyny Dworaczyk.