Jak co roku, zapraszamy do wspólnej zabawy i odkrywania zakamarków wyobraźni. Karuzela to prezentacja prac uczestników cyklu „Dziecko na warsztat”. Wszyscy w Galerii czekamy na Was.
Mamy też dla Was niespodziankę – dwie bajki, które napisałyśmy, zainspirowane Waszymi pracami! Zainteresowani? Obie bajki w wersji papierowej, będą dostępne na wystawie Karuzela.
Do zobaczenia
Agnieszka i Karolina
Marlena
Polana była spokojna, pachniała świeżymi ziołami. Wygnieciona miękka trawa wskazywała miejsce, gdzie przed chwilą drzemała. Marlena uchyliła oczy, zobaczyła znajome Kury. Jak miło obudzić się w bezpiecznym miejscu, wśród bliskich. Otrzepała pióra i zagdakała radośnie. Podreptała w poszukiwaniu przekąsek.
Po drodze minęła swoich rodziców. Tata Kogut Kurrkumin osłaniał właśnie Mamę Kwokę Kurrkurrę przed opadem lekkiego deszczu. Mama śmiała się nieraz, że z całego stada wybrała właśnie jego, bo nikt inny nie mógł poszczycić się tak dorodnym grzebieniem oraz takimi zdolnościami tanecznymi. Teraz mieli do opieki nowe Jajo. Ileż trzeba się było natrudzić. Mama obracała je 50 razy w ciągu dnia, by na pewno zostało ogrzane. Śpiewała też kurze kołysanki, złożone z pięknych, różnorodnych dźwięków.
Gdzieś w oddali majaczył ludzki dom. Marlena znała mieszkające tam czarownice, Edę i Elwirę. Postanowiła je odwiedzić. Dziś czarownice miały poważne miny i oznajmiły: Marleno, czas, byśmy opowiedziały Ci historię.
W dawnych czasach, gdy ludzie nie rozumieli mowy zwierząt i myśleli, że mogą nimi dysponować, całe kurze rodziny były więzione. To był bardzo smutny czas, pełen mroku i cierpienia. Edyta i Elwira dobrze go pamiętały, bo to one, niezłomne w swym działaniu, postanowiły położyć temu kres. To była długa walka. Ludzie na początku nie chcieli poznać prawdy. Dlatego czarownice zwróciły się o pomoc do czarodzieja Dariusza oraz Ostatniej Wolnej Kury. Razem ułożyli melodię – Kurzą Pieśń Wyzwolenia – i zaczęli ją śpiewać. Melodia składała się z ponad 30 różnych dźwięków. Na początku ich głosy były ciche, ale z czasem docierały do uwięzionych kur, które ostatkiem sił dołączały do magicznego chóru. 25 miliardów głosów. Teraz już nikt nie mógł ich zagłuszyć. Słyszący ją ludzie, a nie było na ziemi człowieka, mogącego zignorować ten śpiew, zapadali w głęboki sen. Na początku zobaczyli w nim, jak wygląda życie uwięzionych kur, poczuli ich strach i ból. A potem zostali przeniesieni na łąkę. Wyglądała zupełnie jak ta, na której żyła teraz Marlena ze swoją rodziną. Ludzie poczuli szczęście, bezpieczeństwo i spokój. Gdy się obudzili, natychmiast uwolnili kury, a potem inne więzione zwierzęta. Świat zanurzył się w błogim zrozumieniu i szacunku. Eda szepnęła: „Dlatego Marleno, nosisz ludzkie imię, na znak nowego świata”, a Elwira dodała”: a gdzieś w ludzkiej osadzie, szczęśliwie żyje człowiek o kurzym imieniu, może go kiedyś poznasz, a może nie, ale nie musisz się bać, bo wszyscy jesteśmy sobie równi i wolni”.
Marlena swoim zwyczajem poprawiła pióra, czuła, że jej serce wali z prędkością 360 uderzeń na minutę. Rozejrzała się dookoła. Zobaczyła znajome czarownice, swoich rodziców moszczących się pod krzakiem, przyjaciół dziobiących niespiesznie ziemię. Nawet 16-letnią seniorkę, sąsiadkę, Kwokę Kurrakałłę, która ostatnio na nią impulsywnie nagdakała. Marlena wiedziała, że rozpoznałaby ich zawsze, nawet po wielu miesiącach rozłąki. Kochała ich przecież.
Gdzieś znad rzeki dotarły do niej ciche dźwięki Kurzej Pieśni Wyzwolenia. To czarodziej Dariusz śpiewał ją wraz z rybami. I wtedy Marlena zrozumiała – magiczna moc pieśni sprawiła, że wszystkie zwierzęta mogły się porozumieć. Połączyła je magia miłości, nieznającej granic i niezależnej od gatunku.
*Dane liczbowe oraz ciekawostki zainspirowane informacjami ze strony, otwarteklatki.pl, zajrzyj, poczytaj, pomóż 🙂
Karolina Pikosz
Bajka zainspirowana pracą powstałą w cyklu edukacyjnym „Dziecko na warsztat”.
Złość
Żadnego mieszkańca lasu nie zdziwił fakt, że wraz z nadejściem listopada jesień poczyniła pustki na drzewach. Ostatnie liście powoli opadały, tworząc różnobarwne dywany na ściółce. Słabe promienie słońca jeszcze docierały na dno lasu, odprowadzając spóźnialskich do im tylko znanych kryjówek, norek, jamek i szczelin. Miejsca te miały się stać bezpieczną ostoją na długie zimowe miesiące.
Jednak błogą ciszę leśnej gęstwiny przerywał co jakiś czas dochodzący spod liści głos. Pod starym bukiem dało się słyszeć wyraźne sapanie, nieprzyjazny pomruk:
– To było do przewidzenia! Jak mieli kogoś wyrzucić, to właśnie mnie! Wiedziałem, że nikt mnie tam nie lubił! Głupie drzewo, głupi las!
To mały bukowy listek wyraźnie czerwieniał ze złości, dygotał i co jakiś czas utyskiwał. Nadeszła noc, która miała być jego pierwszą nocą poza bezpiecznym listowiem matczynego buka. Zimny wschodni wiatr porwał listek daleko i o świcie okazało się, że nowym miejscem odpoczynku będzie zagajnik w sąsiedztwie starej lipy. Podróż nie odebrała listkowi sił. Popłakiwanie przerywane złowrogim gderaniem nadal się utrzymywało. Głos dotarł do starej lipy.
– Słyszę płacz, żal i złość – rzekła.
– Tak! To ja! Zostałem wyrzucony z domu! Strącony przez wiatr, nikomu niepotrzebny.
– Rozejrzyj się wokół. Popatrz na mnie. Moje dzieci też już odfrunęły. Taka kolej rzeczy. Przyszła jesień.
– Jesień?
– Tak – powiedziała przyjaźnie lipa. – Cudowny cykl życia nadal trwa. To wspaniałe.
– Co w tym wspaniałego?
– Jesteś częścią czegoś większego! Tworzysz las. Jesteś tak bardzo potrzebny.
– Nic nie rozumiem. Ciągle się złoszczę.
– Złość też jest potrzebna. Wykorzystaj ją! To potężna emocja.
– Po co mi ona!? Przez to nikt mnie nie lubi!
– Pomyśl. Kiedy się złościsz?
– Gdy dzieci bawią się ogniem u podnóża mojej mamy drzewa. Gdy jest burza i boję się błyskawic i grzmotów. Gdy ludzie przychodzą do lasu i śmiecą lub gdy hałasują.
– Widzisz, ile cennych informacji? Nie zgadzasz się wtedy z tym lub boisz się bardzo.
– Tak!
– Emocje są jak fale albo ptaki przelatujące nad koroną twojej mamy. Nie możemy ich zatrzymać, ale możemy się wiele od nich nauczyć.
– Złoszczę się bardzo, że jestem poza domem, wyrzucili mnie jak śmiecia… – pochlipywał listek.
– Czy to aby na pewno złość?
– Boję się, nie rozumiem…
– Widzisz, pod złością zawsze kryją się inne emocje. Trzeba się tylko temu uważnie przyjrzeć. Teraz masz do spełnienia bardzo ważną rolę.
– Jaką?
– Nadeszła jesień. W przyrodzie nie ma śmieci. Staniesz się wspaniałym ogniwem w łańcuchu życia. Wkrótce zaśniesz. Dasz schronienie wielu małym istotom. Użyźnisz glebę wokół moich korzeni i odrodzisz się wiosną w postaci nowych liści lub trawy. Będziesz ich częścią, tak jak w Tobie jest cząstka twoich przodków.
Bukowy listek oniemiał z wrażenia. Tej prastarej prawdy nikt wcześniej mu nie objaśnił. Tak jak zapowiadała stara lipa, uspokojony i utulony, zasnął.
Agnieszka Gorzaniak z synem Leonardem (10 lat)
Bajka zainspirowana pracą powstałą w cyklu edukacyjnym „Dziecko na warsztat”.
kuratorki wystawy: Agnieszka Gorzaniak i Karolina Pikosz
21.05.2024 – 23.06.2024
ul. Gdańska 20