Kobiecość, kobiece coś, coś kobiecego, KOBIE-COŚ!
Od zarania dziejw archetyp kobiety budowany jest trójelementowo.
Kobieta jest wyobrażana jako czysta dziewica, płodna matka, lub zmysłowa wiedźma /C. G. Jung, O naturze kobiety, Poznań 1992, s. 51/.
Od starożytnych Egipcjan przez ludy Azjatyckie, Mezopotamskie, Afrykańskie aż po Celtów i Amerykę Środkową motyw kosmicznej bogini płodności otaczany był wielkim szacunkiem i czcią. Archetyp Matki Stworzycielki, pramacierzy (łac. matrix) odnajdujemy pod postacią egipskiej bogini nieba-Nut, w hinduizmie- Śakti, Prakriti, Kundalini ,w taoizmie-zasada jin, Lan Tai-ho, joni, czy Dakini, w kulturze hellenistycznej jako postać Afrodyty, (rzymska Wenus) czy Anu- bogini matki irlandzkich Celtów.
O ile w w/w kulturach pozycja kobiety bogini-stworzenia była wyjątkowo ceniona i nieoderwalna od swojego męskiego aspektu, tak patriarchalne korzenie kultury europejskiej ustaliły i ugruntowały odmienną pozycję kobiet.
W starożytnych czasach przepełnionych wojną i przemocą najpotężniejsi wojownicy stawali się władcami podbitych ludów. Wystarczyło by wojownik był mężny i zwyciężał w walce, a stawał się królem. Nikt nie zwracał uwagi czy był on piśmienny i opiekuńczy. Świat od zamierzchłych czasów pozwalał silniejszym rządzić słabszymi. Dobry król-to silny król. Kogo natura obdarowała większą siłą fizyczną? Kobiety czy mężczyzn?
Z czasem słabość fizyczną zaczęto równoważyć z brakiem inteligencji. Aby wydać córkę za mąż, jej rodzina musiała płacić posag, podczas gdy w wielu krajach synowie mogli brać za żony wiele kobiet na raz. Przez wieki kobiet nie kształcono. Nie umiały one pisać ani czytać. Z reguły wyłączano je z praktyk religijnych.
Księga Genesis wskazuje na to że Ewa została ulepiona z żebra Adama. Ten z kolei został stworzony jako pierwszy, na podobieństwo Boga. To Sugeruje, że Bóg jest mężczyzną…
Mit ten ugruntował w patriarchalnej kulturze judeo-chrześcijańskiej, dualistyczne przekonanie o przeciwstawnej i zagrażającej sobie wzajemnie duchowości i cielesności. Duchowość rozumie się tu jako całkowicie dobry i męski pierwiastek. Zło zostaje tu wyparte i uosobione z cielesnością, kobietą-kusicielką i szatanem.
Nastanie chrześcijaństwa pozornie poprawiło pozycję kobiety, rozpoczynając w XII wieku kult Matki Boskiej Zawsze-dziewicy. Ale jak można być matką, będąc dziewicą…
Religia hebrajska, z której wyrosło chrześcijaństwo, kobiety postrzegała za istoty gorsze, pozbawione moralności. Aby potwierdzić te słowa przytoczę cytat z popularnej w XVII wieku księgi, „Młot na czarownice”, napisanej przez inkwizytora H. Institorisa: „Słowo 'kobieta’ oznacza żądzę ciała, jak powiedziano: Przekonałem się, że niewiasta ma więcej goryczy niźli śmierć, a dobra niewiasta powodowana jest zmysłowym pożądaniem. (Niewiasty) są bardziej cielesne, a skoro głównym celem diabła jest niszczyć wiarę, stąd woli on raczej atakować je niż mężczyzn […] Ona jest bardziej cielesna niż mężczyzna, co widać po jej lubieżnych czynach pełnych ohydy” /Młot na czarownice, Wrocław 1992, za: J. B. Russel, Krótka historia…, s. 140/.
Epoka Oświecenia stopniowo eliminowała praktyki prześladowania pełnych ohydy czarownic. W XVIII wieku szanujące się niewiasty naśladowały z kolei archetypiczny wzorzec „zawsze-dziewicy”. W owych czasach „w kobietę od dzieciństwa wpisywano wielki znak NIE wobec seksu” (N. Friday, Kobiety górą, Poznań 1994, s. 11, 18, za: Z. Melosik, Kryzys męskości w kulturze współczesnej, Poznań 2002, s. 48). W wieku następnym, wiktoriański „kodeks dobrych manier nakazywał dziewczętom unikania oglądania się nago, nawet w lustrze wody. Produkowano wówczas specjalne proszki do mącenia wody, aby 'nie narażać poczucia wstydliwości’ […] a posiadanie luster w miejscach, gdzie można było ujrzeć własną nagość było uważane za nieprzyzwoite” /A. Gromkowska, Kobieta epoki wiktoriańskiej: społeczne konstruowanie ciała i tożsamości, „Teraźniejszość. Człowiek. Edukacja.”, 2000, nr 4 (12), s. 64-69, za: Z. Melosik, Kryzys męskości…, s. 48/. Dziewiętnastowieczna kobieta była „dekoracyjna, delikatna, skromna. Jej wiotkie ciało symbolizowało 'duchową transcendencję’ i zwycięstwo nad seksualnymi pożądaniami.” /A. Gromkowska, Kobieta epoki wiktoriańskiej: społeczne konstruowanie ciała i tożsamości, „Teraźniejszość. Człowiek. Edukacja.”, 2000, nr 4 (12), s. 64-69, za: Z. Melosik, Kryzys męskości…, s. 48/.
Z tej prawidłowości między kobietą, a mężczyzną zrodziła się pewna kulturowa dysharmonia.
W istocie nie ma żadnych FAKTÓW, którymi można by tłumaczyć tę dysproporcję. Nie ma żadnego logicznego powodu dla którego kobiety uważać by miano za istoty gorzej rozwinięte od mężczyzn, mniej zaradne, czy słabsze od nich psychicznie.
Pomimo emancypacji, działalności grup feminizujących, czy przykładów wspaniałych kobiet zmieniających i budujących bieg historii, po dziś dzień zauważyć można, że przedstawiciele nierzadko obu płci kierują się w swoim działaniu pewnymi nawykami, uporczywie lgnąc do przestarzałych wierzeń i tradycji dotyczących kobiecości.
KOBIE-COŚ to okołorysunkowa propozycja zabawy nawykowym postrzeganiem. To żonglerka stereotypowym rozumieniem kobiecości przez media, społeczeństwo jak i przez same kobiety. Czym, że jest to kobiece „COŚ”. Czy Jungowska trójwzględność kobiecego archetypu opisywana przeze mnie na początku ma odniesienie w dzisiejszych czasach?
Czyż nie obserwujemy pewnej prawidłowości—-aspekt bogini-pramatki przetransformował się w obraz współczesnej pani-bogini-domu, życzliwie polecającej wykwintne buliony, jednocześnie wybawiając nas z opresji po ich skosztowaniu proponując Xennę ESKTRA w jakości HD.
Billboardy reklamujące kosmetyki, samochody, perfumy spoglądają na nas kuszącym zachęcającym wzrokiem, wabią rozchylonymi ustami. To spojrzenie współczesnej wiecznie pięknej i młodej zwodniczej wiedźmy pożądania. Kiedyś takie kobiety płonęły żywcem, dziś widnieją na łatwopalnym papierze, rozgrzewając do czerwoności męskie fantazje.
A co się podziało z „zawsze-dziewicą”, skoro już w magazynach dla gimnazjalistek znajdujemy taktyczne strategie „jak GO uwieść”, bycie dziewicą to przecież obciach, no może faktycznie „COŚ” w tym jest – same sprawdźcie, drogie księżniczki.
Katarzyna Łyszkowska
2010.02.20 – 2010.03.28