Od 15 listopada 2015 w Galerii Miejskiej bwa w Bydgoszczy czynna jest wystawa „Zdzisław Beksiński. Poza snem”. Na ekspozycji pokazanych zostało blisko 200 prac artysty – począwszy od wczesnych rysunków z lat 40. XX wieku, poprzez fotografię, malarstwo, grafikę warsztatową i komputerową. To właśnie malarstwo powstałe w dojrzałym i późnym okresie życia Beksińskiego, reprezentować będzie największy zespół prac o charakterze fantastycznym. Na ekspozycji zobaczyć można blisko 200 obiektów z różnych dziedzin sztuki: począwszy od wczesnych rysunków artysty z lat 40. XX wieku, poprzez fotografię, malarstwo, grafikę warsztatową i komputerową. To właśnie malarstwo powstałe w dojrzałym i późnym okresie życia Beksińskiego, reprezentuje największy zespół prac o charakterze fantastycznym. Kolekcja pochodzi ze zbiorów Muzeum Historycznego w Sanoku. Kuratorem wystawy są: Wacław Kuczma – Dyrektor Galerii Miejskiej bwa w Bydgoszczy oraz Wiesław Banach – Dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku. Wystawa towarzyszyła tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Camerimage
W liście do młodego miłośnika sztuki z 4 czerwca 1965 r. zapisał Beksiński myśli, którym był wierny całe życie. Nigdy nie tworzył teorii, ale często usiłował wyjaśniać innym nie tyle czym dla niego jest sztuka, co raczej czym ona nie jest. W pół wieku później warto ponownie się nad tymi refleksjami pochylić: „Wszyscy znajomi widzą zawsze „makabrę” i to exact w moich rysunkach. Mogliby się przy sposobności porozglądać po świecie, dostrzegliby jej więcej i w drastyczniejszym wydaniu. Moje rysunki są przede wszystkim groteskowe, chciałbym, by były dziwne, niepokojące. Tajemnica, transcendent, rzeczy niewyjaśnione, wszelkiej maści mętniactwo jest to coś, na dźwięk i na widok czego dostaję dreszczu podniecenia. Nic na to nie poradzę. (…) Wydaje mi się, że piękno leży właśnie po części w tajemnicy, że gdy wyrzucimy tajemnicę i będziemy usiłowali rozłożyć wszystko na składniki pierwsze, tak jak rozkłada wzorowy polonista wiersz Tuwima, to sami wyjdziemy na tym najfatalniej, bo diabli nam wezmą piękno. (…) Sztuka zaś wyraża chyba zdziwienie światem, lęk przed nieobjętym, przed niesłychaną dysproporcją nieskończoności i człowieka.”
Pisząc te słowa, miał już za sobą dość różnorodny dorobek, ale to co najistotniejsze wizyjne malarstwo było przed nim. Jednakże to „zdziwienie światem, lęk przed nieobjętym” wyrażał niemalże od najwcześniejszych prób artystycznych. Tajemnica, transcendent, rzeczy niewyjaśnione, wszelkiej maści mętniactwo znajdują swój sposób przedstawienia już wyłącznie w malarstwie posługującym się postaciami, rozległymi pejzażami, tradycyjnym światłocieniem. Powie, że malarstwo jest dla niego narzędziem, które pozwala mu zastąpić nie wynaleziony jeszcze aparat do fotografowania snów i marzeń. Po prawie dwudziestoletnim, niezwykle twórczym angażowaniu się w awangardę dochodzi do wniosku, że jest to błąd, nowy rodzaj akademizmu zmuszający do wynajdowania coraz to nowych rozwiązań formalnych, a jego zadaniem jest opowiedzieć o swoich duchowych problemach, wyrazić swój lęk, dotknąć bolących ran. Obrazy realizmu fantastycznego przynoszą mu sukces u widowni i u kolekcjonerów, natomiast krytyka w większości staje przeciwko niemu. Następuje okres wielkiego zamieszania, bo to co teraz na obrazach jest przedstawione, prowokuje do interpretacji słownych. Beksiński stara się tłumaczyć, że chodzi mu tylko o dobrze namalowaną wizję, że te wizje nie zawierają żadnego przesłania, że nie są po to, by je interpretować, że nie chce osiągnąć niczego innego poza pięknym i poruszającym obrazem. Celowo nie daje tytułów – bo jak tytułować, skoro znaczenie jest całkowicie bez znaczenia i sam nie wie, dlaczego użył w danym dziele takiego, a nie innego rekwizytu. Nadaremno. I miłośnicy i przeciwnicy starają się interpretować – ci pierwsi, by coś z tego zrozumieć, ci drudzy, by udowodnić nijakość i płyciznę myślenia artysty. Jakimś kluczem do zrozumienia wizji artysty mógłby tu być ów fragment Psalmu 23: Choćbym szedł ciemną doliną, który do końca życia przejmował go do głębi. Oczywiście chodzi tu o ciemną dolinę śmierci, czy w innych tłumaczeniach, dolinę śmierci. To tak niezwykle działało na jego wyobraźnię. Z tego przejmującego psalmu nie wyciąga głównego, optymistycznego wyrazu: zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. To właśnie lęk przed doliną śmierci jest nieustannie motorem tej twórczości. To penetrowanie ciemnej doliny. Ponieważ nie mógł uwierzyć w Boga i Jego obecność, zostawało mu tylko penetrowanie nicości. A jednak w wywiadzie z 2002 r. na pytanie: Czy żywi Pan nadzieję? – odpowiedział: Jestem skrajnym pesymistą, ale żywię nadzieję na to, że się mylę.
Dzisiejsza wystawa w Galerii Miejskiej bwa w Bydgoszczy jest retrospektywą pokazującą na ok. 200 obiektach przemiany, jakie zachodziły w jego twórczości w przeciągu niemal sześćdziesięciu twórczych lat. Pokazujemy więc kilka wczesnych rysunków, jeszcze z lat 40. minionego wieku. Obserwujemy, jak zmienia się i udoskonala jego technika podczas dwudziestu lat. Prezentujemy także zespół fotografii, w których szokuje pomysłami, wyprzedzając nadchodzące z wolna kierunki sztuki (pamiętajmy, że okres fotograficzny to zaledwie siedem lat: 1953-59). Skupiamy się jednak przede wszystkim na twórczości dojrzałej: okresie fantastycznym i ostatnich dwudziestu latach życia.
/Wiesław Banach, Zdzisław Beksiński. Poza snem, Galeria Miejska bwa Bydgoszcz, 2015, ze wstępu do katalogu wystawy/
Zdzisław Beksiński urodził się 24 lutego 1929 r. w Sanoku. W 1947 r. – po ukończeniu sanockiego gimnazjum i liceum – rozpoczął studia na Wydziale Politechniki Krakowskiej. Po ich ukończeniu w 1952 r., zobowiązany nakazem pracy, mieszkał w Krakowie i Rzeszowie, by w 1955 r. wrócić wraz z żoną do Sanoka. Tutaj rozpoczął pracę w Sanockiej Fabryce Autobusów „Autosan”. Zajmował się wówczas przede wszystkim fotografią artystyczną i rysunkiem, pokazując swoje prace na wystawach w kraju i za granicą. Uprawiał także rzeźbę i malarstwo abstrakcyjne. W 1964 r. w Starej Pomarańczarni w Warszawie Janusz Bogucki zorganizował wystawę artysty, która okazała się pierwszym poważnym sukcesem, gdyż wszystkie prace zostały sprzedane. Pozwoliło mu to porzucić pracę w „Autosanie” i żyć wyłącznie z własnej twórczości. W 1977 r. przeprowadził się do Warszawy. W lutym 1984 r. związał się na kilka lat z paryskim marchandem Piotrem Dmochowskim. W 1998 r. zmarła jego żona, a w 1999 r. jego syn. 21 lutego 2005 r. Zdzisław Beksiński został zamordowany w swoim warszawskim mieszkaniu. Pozostawiony dorobek artystyczny przekazał testamentem Muzeum Historycznemu w Sanoku, gdzie prezentowany jest na stałej ekspozycji.