otwarcie wystawy: 20.03.2009, godz. 18.00
koniec: 2009.04.11
Praca „Podwórko” powstawała przez kilka miesięcy 2006 roku. Całość składa się na 300 zdjęć okien, wyciętych z tła, ułożonych w rzędy okalające symboliczne podwórko-studnię.
Urodzona w Bydgoszczy. Dyplom z malarstwa uzyskała w 1989r. na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. W latach 1986 -1990 współpracowała z grupami „Naprzód”, „Yach-Film”. Współzałożycielka Stowarzyszenia Artystycznego Wieża Ciśnień, w latach 1994 – 2003 organizowała wystawy w Galerii Wieża Ciśnień w Bydgoszczy. Zajmuje się malarstwem, tworzy obiekty, fotograficzne dokumentacje, „kreatywne” hafty, interwencje w przestrzeniach życiowych i galeryjnych. Jej prace podejmują najczęściej tematy dotyczące prywatnej sfery życia artystki.
Wybrane wystawy indywidualne:
1995 – Listy, Klub Mózg, Bydgoszcz
– Więcej małych obrazków, Galeria Kantorek, Bydgoszcz
1998 – Dorota Podlaska, Galeria Podlaska, Biała-Podlaska
2000 – Płaczę w kinie, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Warszawa
2001 – Stare i nowe przypadki sercowe, Galeria Arsenał, Białystok
2003 – Dokąd?, Wieża Ciśnień, Bydgoszcz
2005 – Tam i z powrotem, Le Guern Gallery, Warszawa
Wybrane wystawy zbiorowe:
1991 – Dziennik, Galeria Kantorek, Bydgoszcz
1998 – Oikos, Muzeum im. L. Wyczółkowskiego, Bydgoszcz
– Meitheal/ Wspólnie, Manorhamilton, Irlandia
1999 – Ziemia, powietrze, niebo, Muzeum im. Leona Wyczółkowskiego, Bydgoszcz
2000 – Opowieści Lagadyjskie, Centrum Rzeźby Polskiej, Orońsko
2001 – Oikos, Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego, Bydgoszcz
2005 – Dorota & Randomroutines, Vasa Konsthall, Vasa, Finlandia
-Impulse. Zeitgenóssische Kunst aus Polen, Galerie des Polnischen Instituts, Dusseldorf, Niemcy
-Egocentryczne, niemoralne, niemodne, współczesne wizerunki artystów, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, Warszawa
-Wesołych ¦wiąt, Galeria Arsenał, Białystok
-Habitat, Muzeum Narodowe, Szczecin
2006 – W Polsce, czyli gdzie, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Warszawa
-Malarstwo XXI wieku, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, Warszawa
-In Between, Woo Lim Gallery, Seul, Korea Południowa
-Nomadowie Współczesności, Galeria Łaźnia, Gdańsk
2008 – Reisefieber, Galeria Rondo Sztuki, Katowice
– Słodycz i zwątpienie, Galeria Wozownia, Toruń
Wędrowanie z aparatem po podwórkach i ulicach pozwoliło mi poznać moje nowe miasto – Warszawę, do której się właśnie przeprowadziłam, oraz odbyć sentymentalny powrót do miast, które mnie ukształtowały do Bydgoszczy i Torunia. Zaglądanie do okien od lat sprawiało mi przyjemność – kto nie lubi podglądać życia innych, patrzeć jak się umeblowali, fantazjować na temat mieszkańców, domyślać się kim są, zgadywać jak żyją na podstawie pozostawionych śladów. Każde okno to przestrzeń prywatna wystawiona na widok publiczny. Z sentymentem wspominam sąsiadki z Osiedla Leśnego, wiecznie wysiadujące w oknach. Mimo że ich wszechobecna kontrola nieraz dała mi się we znaki, nie mam żalu, to był ich sposób na bliskość, na uczestnictwo w swoistym teatrze podwórka. Każdemu mojemu kolejnemu mieszkaniu towarzyszyły niestety próby odizolowania się od sąsiadów, ukrycia swojej prywatności. Ta prywatność, czasem zamierzenie, czasem nieświadomie ujawnia się poprzez okna. Robiąc zdjęcia szukałam śladów indywidualności, czy to w architekturze, czy w pozostawionych przez ludzi śladach życia – prania, bałaganu na balkonie, psa czekającego na pana. Po oknach widać różnice w traktowaniu przestrzeni przez mieszkańców miast. Warszawiacy mają wielką potrzebę organizowania przestrzeni wokół siebie według własnego widzimisię, adaptowania balkonów do swoich potrzeb, nawet wszechobecne kraty ochrona przed złodziejami są pełne fantazji, każda w inny wzorek. Być może muszą odreagować stłoczenie, wieczny ścisk, mikroskopijne, nieludzkie metraże warszawskich mieszkań; niemiejską, dziwaczną przestrzeń miasta budowanego bez ładu i składu. Mieszkańcy Bydgoszczy i Torunia są bardziej zdyscyplinowani, nie zmieniają wszystkiego tak namiętnie jak warszawiacy. Bloków nie szpecą balkony zamienione na komórki, składziki i altanki, fasady pozostają w takim stanie, w jakim zaprojektował je architekt. Ale tu ocalała piękna architektura, świadectwo fantazji poprzednich pokoleń, i na całe szczęście nikt jeszcze nie wstawia w historycznych budynkach okien z plastiku. Wszyscy mnie pytają- dlaczego tego nie namalowałaś? Wielką przyjemnością było wędrować z aparatem po podwórkach, rozmawiać z przygodnymi ludźmi, poznawać miasto. Bardziej przyjemnie niż siedzieć zamkniętej w pracowni i malować.
„Różne i różnorodne. Drwiące z modernistycznych roszczeń geometrii. Oplecione girlandami pnączy lub prania. W etolach wietrzonych piernatów. W woalkach krat. Trudno je zmusić do linii prostej. Od razu widać, że nie da się z nich niczego zbudować. ¯adnej solidnej ściany. Domu. Ani wspólnoty. Podszewka transformacji. Kapitalistyczny indywidualizm i estetyczna anarchia. W innym rytmie szprosów, kolorze tynku, kształcie okien. Segregacja klasowa. Proste równanie: stare/nowe nie wystarcza. Nietrwałe i byle jakie oblepia loggie i balkony apartamentowców, gdzie nieuleczalni nomadzi suszą tobołki przed kolejną ucieczką. Wielkomiejska albo małomiasteczkowa ballada. Trudno przewidzieć, gdzie kończy się jedno, a drugie zaczyna. Codzienna wyprzedaż podróbek i kopii. Rozczulające uzurpacje. Jeśli wzory to równomierne i geometryczne. Jak z watka do malowania mieszkań. Żadne tam piksy ani esyfloresy. Najwyżej motyw serca. Mikrostrzeżone osiedla. Żelazne mury i waty obronne. Wykusze balkonów. Portier z pyskiem kundelka. Czuwa. Zamiast bramy wjazdowej i fosy portiera. Harmonijka tiulu od Ruskich, obrazek święty, portret JPII. Gdzieniegdzie tylko matowa obojętność żaluzji. Dziecięca wyliczanka. Ene, due, rabe…Albo gra w „Komórki do wynajęcia” do utraty tchu (bo okien ciągle przybywa, mnożą się i pączkują w nieskończoność). Dziecięce pragnienie rozpisane na tysiące oczu. Czułych i uważnych, l zawsze obecnych. Archiwum indywidualnych przypadków. Okno-terapia. Spojrzenie Bazyliszka, które nie zabija. Na obrazie Doroty „Sąsiadki widzą” z cyklu „Obrazki z lat 1995-1997″, ściana domu szczelnie przylega do innej ściany, że nawet westchnienie się nie przeciśnie. Układający się w geometryczny wzór tapety horror vacui blokowiska. W każdym z okien czai się groźna postać. Podwórkowa baba Jaga. Feneria (skrzyżowanie „fenetre”, „flaneurki” i feerii.”). Prywatna „ Historia okna”. Radosne stroszenie parapetów przed fotografką. Ciekawskie i przyjazne spojrzenia, nawet jeśli z góry. Poufałość bez niedyskrecji. Intymność bez zaproszenia.
„Podwórka” Doroty Podlaskiej to mikronarracje o codzienności. O uwadze. O wrażliwości na Innego. O bliskości. Czułości, każącej autorce drobiazgowo rekonstruować, już w czasie obróbki komputerowej zdjęć, każdy zakrzywiony plastikowy daszek. Jest w „Podwórkach” przewrotny gest „ sroki złodziejki”, kolekcjonerki odpustowych obrazków im barwniejszy, tym ciekawszy. Z cudzych okien układa swój wielki klaser. To nic, że dorosła Dorota zamienia się we „ wścibską sąsiadkę” z własnego dzieciństwa (Słownik Języka Polskiego nie odnotowuje „ wścibskiego sąsiada”). Podgląda bez żalu i złości. Jej opowieść toczy się w rytmie słów. Jak spacer. Otwarta na przygodność. Agora-filka. Po miejskim bruku stąpa pewnie. Nie da się wykluczyć z „polis”. 2006r.”
Ewa Toniak.
Feneria. O „Podwórkach” Doroty Podlaskiej
Tekst towarzyszył wystawie „Podwórko” w Galerii Wozownia w Toruniu.